niedziela, 13 października 2019

Gdzie jest rodzic cukrzyka?

W tym miejscu zawsze chwalę moje dziecko jak sobie świetnie radzi i jakie to ono jest super. W sumie to sobie na to zasłużył, jak na swój wiek jest bardzo roztropny jeśli chodzi o cukrzycę. Udało mi się, trefił sie mi gryfny karlus. Gdzie w tym wszystkim jestem ja, rodzic cukrzyka?

Ja stoję obok. Niby wyluzowany ale pośladki trzeba mieć spięte. Jednak te spięte pośladki jakoś nie za bardzo przeszkadzają w wyluzowaniu się. Tak, choroba dziecka to dramat w rodzinie ale czy aż tak wielki? Tak wielki. Nie ma takiej rzeczy, której by rodzic nie zrobił dla swego dziecka aby było zdrowe. Gdybym to ja zachorował na cukrzycę to pewnie przejął był się tym tak samo jak astmą, nadciśnieniem, depresją czy wrzodami na żołądku. Jednak choroba dziecka to zupełnie inna sprawa. Trzeba na szybko zmienić swoje priorytety.

Chciałbym usiąść z butelką whisky i paczką fajek na tarasie aby patrzeć jak ten świat pędzi donikąd. Żeby to osiągnąć mam dwie przeszkody; nie mam tarasu i zdrowia na używki. Czy żałuje? Nie, bo czuję się spełniony w tym co robię. Niektórzy interpretują to tak jakbym się cieszył z tego, że moje dziecko ma cukrzycę. Jakoś już nie mam siły prostować czyiś myśli, robię swoje a innych mam gdzieś.

Gdzie jest jednak ten rodzic cukrzyka? Jest przy dziecku i czuwa. Stara się stworzyć bufor pomiędzy chorobą a normalnością. Choć z biegiem czasu muszę starać się coraz mniej. Młody sam potrafi nabrać dystansu do tego co go spotkało i świetnie sobie z tym radzi. Zaczynam patrzeć na to z boku i chyba wyszło tak jak powinno.


Nie, nie jestem idealnym rodzicem. Wiele, rzeczy mógłbym zrobić lepiej. Zdaję sobie z tego sprawę ale cieszę się z tego co mam. Świat nie jest idealny, jednak musimy jakoś sobie w nim radzić i trzymać z dala od siebie, to co nam nie pasuje. W tym wszystkim udało mi się znaleźć równowagę. Gdyby tylko zdrowie pozwoliło na whisky i fajki... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz