wtorek, 8 maja 2018

Cukrzyca w szkole...

Znowu dostanę za ten tekst ale co tam, napiszę.

Rodzice dzieci z cukrzycą prowadzą odwieczną walkę ze szkołami i nauczycielami. Ci pierwsi chcą aby szkoły zajmowały się ich chorymi dziećmi a ci drudzy twierdzą, że nie mają takiego obowiązku. Walka ta toczy się na kilku frontach. Jedni wytaczają oręż przeciwko ministrom edukacji, kolejni wojują z dyrekcją szkoły a reszta ma na pieńku z nauczycielami.

Oczywiście każdy dla swojego dziecka chce jak najlepiej i ta walka trwa i będzie trwała. Nikłe są szanse na wygranie bo nawet jeśli zmienią się przepisy to nauczyciel jak się uprze to i tak nie zmierzy cukru czy nie poda insuliny. Może taki nauczyciel dostanie karę ale co to zmieni? Nic, nasze dziecko i tak będzie miało wysoki cukier.

Dlaczego oświata tak bardzo mocno broni się przed ct1? Według mnie powody są dwa. Po pierwsze brak odpowiedniej wiedzy. Tak wiem są odpowiednie szkolenia dla nauczycieli i w tym miejscu należą się wyrazy uznania dla edukatorów, którzy starają się jak najlepiej wyszkolić grono pedagogiczne. Jednak wiedza jest ulotna i nikt mi nie powie, że po jednodniowym szkoleniu nauczyciel, który ma z naszym dzieckiem dwie godziny tygodniowo i w ostatnim półroczu nie użył wiedzy "cukrzycowej" będzie potrafił ogarnąć problem z cukrzycą. Już łatwiej jest z wychowawcą, który ma częstszy kontakt z uczniami ale co po dwumiesięcznych wakacjach? Tą wiedzę też wypadało by odświeżyć. Są jeszcze nauczyciele, którzy w ogóle nie byli szkoleni i nawet nie ma na to perspektyw. Z całym szacunkiem ale wolę to ja sam kontrolować niż aby robił to mniej doświadczony nauczyciel.

Szkolna wycieczka na Błatnią.


Drugim powodem w mojej ocenie jest samo środowisko rodziców z cukrzycą. Nauczyciele też są uczestnikami forów internetowych o tematyce cukrzycowej, przeglądają również nasze profile na FB, oglądają TV i czytają gazety. W mediach spotykają się tylko z tym jak rodzice walczą o punkty w orzeczeniach, oglądają reportaże, w których rodziny cukrzycowe "walczą o przeżycie chorego". Jak taki nauczyciel to wszystko zobaczy to dupę ma pełną strachu. Skoro matka nastolatka potrzebuje mieć opiekę nad dzieckiem 24h to jak on sobie poradzi w szkole z takim dzieckiem mając na głowie jeszcze trzydziestu innych uczniów. Patrząc w internet gdzie przeważają informacje o tym, że rodzice nie dają sobie rady i mówią jak to ciężka, straszna i śmiertelna choroba to nie należy się dziwić gronu pedagogicznemu, że ma wielkie obawy podjęcia się opieki nad małym cukrzykiem.

Dni autyzmu w szkole

Może ułatwmy im życie i pokażmy, że z cukrzycą da się żyć. Postarajmy jak najbardziej usamodzielnić nasze dzieci aby ich nauczyciele miel jak najmniej roboty. Przeszkolmy ich głównie z sytuacji zagrażających życiu aby potrafili pomóc w chwili zagrożenia. Ostatnio media rozdmuchały jak to jedna z opiekunek wezwała karetkę do zbyt wysokiego cukru u jednego z dzieci. Sytuacja dziecka została dokładnie opisana ale o opiekunce już nic nie wiemy. Jeśli ona nie miała pojęcia o cukrzycy a w internecie przeczytała tylko hasło "śpiączka cukrzycowa" to nie ma się co dziwić. Ze strachu postąpiła tak a nie inaczej, wolała przedobrzyć niż coś zbagatelizować. Niestety większość już wydała wyrok a kolejni opiekunowie naszych dzieci ten wyrok przeczytało.

Podejdźmy do sprawy na spokojnie bez postawy roszczeniowej a z pewnością wszyscy się dogadają.

Adam