niedziela, 13 listopada 2016

Za dużo cukru.

Dzisiaj mój przyjaciel napisał mi, że ma już za dużo tego cukru i prosi o tematy sportowe, związane z Kajtkiem a nie cukrzycowe. Jakby tego nie interpretować to ma rację. Bo kim jest cukrzyk? Przede wszystkim jest normalnym człowiekiem. Ma swoje pasję, humory, płacze i się cieszy bez związku z cukrzycą.

Więc co takiego robi nasz Kajetan oprócz mierzenia cukru i podawaniu insuliny? Otóż od września systematycznie chodzi na basen. Nie jest to basen w którym się wygłupia i wariuje. Młody pływa bitą godzinę. Mamy wspaniałą Panią trener, która stara się nauczyć naszego syna pływania. Oczywiście bywają też wypady czysto zabawowe i wtedy szalejemy ile się da w wodzie.

Dodatkowo dwa razy w tygodniu chodzimy na zajęcia judo. Kajtek ubiera judogę i wskakuje na matę. Ja mam wtedy kilka chwil dla siebie. Jego treningi odbywają się tuż przy bieżni lekkoatletycznej, więc korzystam z jej dobrodziejstwa i biegam na tyle ile czas mi pozwala no i moje stare nogi. To moje ulubione treningi syna ;)

Zajęcia te Kajetan wybrał sobie sam, no może poza basenem, na który ukierunkowaliśmy go my rodzice. Lubi jednak obydwa zajęcia i obydwie Panie trenerki. Tak, młody ma szczęście i uczą go tylko młode kobiety.

Tydzień temu Kajtek na koniec sezonu biegowego odebrał upragnioną statuetkę Wiewiórki. Zasłużył na nią jak mało kto. Aby ją zdobyć trzeba było zaliczyć osiem biegów po cztery kilometry z hakiem. Nie chce porównywać go do jego rówieśników czy też do ludzi zasiadających na kanapach, jednak takie porównanie cisie się samo z siebie.

Wiewiórka zdobyta.
Skoro ośmiolatek tyle potrafi to ile mógłby dokonać dorosły człowiek. Niestety dorosły człowiek woli grzać tyłek w domu. Cóż taki jego wybór.

To że cukrzyca nie przeszkadza w niczym to sprawa oczywista. Jednak nie było dla mnie oczywistą sprawą, że mogę komentować osiągnięcia mojego syna bez tła cukrzycowego. Czasami trzeba odpuścić aby człowieka nie zemdliło z tych słodkości. Dzięki Michał.

To my dyktujemy jak ma się toczyć nasze życie.

Byliśmy dzisiaj na imprezie biegowej, jako kibice. Taka obecność również jest ważna, takie poczucie tej atmosfery z drugiej strony jest ciekawym doświadczeniem. Nie biegaliśmy ale emocje były odczuwlne. Dobrze było wyjść z domu i spędzić te dwie godziny na świerzym powietrzu.

Kibicowaliśmy między innymi mamie.
Jak to przeczytałem dzisiaj: "A cukier? No, chyba nie o niego tutaj chodzi, nie? Kij mu w oko." Trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić. Skoro mowię, że cukier to nic takiego to czemu on ma dominować w tym o czym piszę? Chyba nie ma większego powodu. Czas na odpowiedni balans.

Tata