niedziela, 16 sierpnia 2020

Czego trzeba nauczyć młodego cukrzyka.

Glikemia, hemoglobina glikowana, hiperglikemia, insulina, przelicznik, dawka podstawowa, baza, hipoglikemia, indeks glikemiczny, insulina aktywna, CGM, bolus, to tylko kilka terminów, które każdy cukrzyk powinien wyrecytować w środku nocy. Są to rzeczy, które decydują o tym jak potoczy się przyszłe życie diabetyka. Trzeba trzymać rygor, bo inaczej przyszłość może być ciężka. Co jest fajne, ten rygor można traktować na luzie. Na luzie, nie znaczy, że można mieć go w poważaniu. Można przecież podawać bolusa z uśmiechem a nie z kwaszoną miną, cedząc pod nosem: "głupia cukrzyca". Można iść w góry i cieszyć się widokami, zamiast marudzić, że się nie da bo choruję na cukrzycę.

Dodaj podpis


Trzeba przyjąć na klatę rzeczy, które spotykamy w życiu. Cukrzyca to część naszego życia, która jest z nami na zawsze. Nie ma większego sensu kopać się z nią jak z koniem. Myślę, że to już młody ogarnął wzorowo, my w domu zresztą też. Więc co dalej? Cukrzyca ogarnięta, to mamy teraz spokój i możemy odpocząć. Może nie do końca. Przecież trzeba trzymać ten poziom, który osiągnęliśmy. Jednak trzymanie poziomu to już jest mniejszy wysiłek niż jego osiągnięcie.

Dodaj podpis


Powiedzmy, że sprawy cukrzycowe są w miarę ogarnięte i tu mamy spokój. Czas wziąć się za trudniejsze tematy niż cukrzyca. Tak się patrzę na to co się dziej wokół mnie, ogarnia mnie przerażenie co mam pokazać dziecku. To, że ten świat pędzi za kasą i za dobrami materialnymi to już nawet mnie nie dziwi i nie mam już z tym dużego problemu. Gorzej jest z tematem aktualnej sytuacji w naszym kraju. Ludzie skaczą sobie do gardeł, wymyślają sobie co chwilę jakieś nowe spory. Nie wiem zupełnie jak to wytłumaczyć nastolatkowi, że idąc ulicą może spotkać się z ludźmi, którzy stwierdzą, że jego koszulka jest zbyt kolorowa.

Dodaj podpis

Zaczynam się tego bać. Chciałbym nauczyć syna aby zawsze był sobą ale czy to nie przysporzy mu w przyszłości kłopotów? Wydaję mi się, że zapomnieliśmy jak żyć w zgodzie. Podziały między ludźmi urosły do niewyobrażalnych rozmiarów i sprawiły, że nie potrafimy się dogadać. Jeśli nie potrafimy się dogadać to, życie obok siebie będzie ciągłym pasmem awantur. Nie, nie chcę takiego życia nauczyć dziecka.

Dodaj podpis


Chciałbym go nauczyć otwartości na poglądy, tak aby one nie stanowiły barier. Jeśli będziemy budować wokół siebie bariery to przyjemności takie jak rower czy bieganie przestaną być dla nas przyjemnościami. Nie tędy droga. Tylko nie mam pojęcia jak to wcielić w życie. Obserwując to co się ostatnio działo, jestem pełen obaw. Ostatnio dodałem na jednym z portalów dwa komentarze pod różnymi postami. Komentarze były bardzo podobne bo dotyczyły podobnego tematu. Pod jednym dostałem odpowiedź, że jestem jebanym lewakiem, a pod drugim, że jestem pisdzielcem. Taka wojna nie ma najmniejszego sensu. Szukanie wroga na siłę to kiepski pomysł.

Dodaj podpis


Chciałby o tym zupełnie nie myśleć. Cóż zrobić takie posrane czasy. Trzeba nabrać do tego dystansu i robić swoje. 

Skoro cukrzyca opanowana, to trzeba się wziąć za trudniejsze tematy.

Trzymajcie dobry cukier.

środa, 12 lutego 2020

Kim jestem? I dlaczego jest mnie tu tak mało.

Kim jestem?

Jestem tatą cukrzyka.

Jestem punkiem.

Jestem lewacką świnią.

Jestem anarchistą.

Jestem ateistą.

Jestem okropnym ojcem. Zabieram dziecko do lasu na spacer, zamiast dać mu święty spokój i pozwolić grać na konsoli. Zabieram je w miejsca gdzie jest brudno, nie ma bieżącej wody, ludzie używki traktują jak pierwszą potrzebę. W miejsca gdzie nie liczy się kasa a ludzie są mili dla siebie. Takim miejscem był właśnie Woodstock - było to nasze miejsce na ziemi.



Jestem osobą, którą strasznie irytuje otaczający świat ludzi. Ludzie mnie przerażają. Zabiją wszystko co spotkają na drodze. Przeliczają wszystko na PLN lub EUR czy im się to opłaca. Co gorsza nie słuchają muzyki i nie czytają książek. Za polityczną ideę bez skrupułów plują innym w twarz. Nie mój świat.

Chciałbym siedzieć przed domem popijać whisky i palić fajki, patrzeć jak ten świat jak pędzi po równi pochyłej. Odciąć się od tego wszystkiego i zająć się spokojnie tym co jest potrzebne, być z daleka od próżności. Szum, który jest w eterze czasami nie pozwala mi spokojnie odpocząć bo trzeba być w ciągłej gotowości do obrony. Nie obrony przed cukrzycą a obrony przed światem. Bo jak wytłumaczyć dziecku, że jago dwaj wujkowie są znienawidzeni przez sporą część społeczeństwa.



Dzisiaj cukrzyca nie sprawia mi takiego problemu jak to co się dzieje na zewnątrz poza nami. Dlatego coraz mniej piszę o cukrzycy. Świat zapieprza do przodu coraz szybciej, najważniejsze by zgadzała się kasa i brzuch był pełen a ja tym jestem mało zainteresowany. Staram się walczyć z cukrem i nie odpuszczam ale nie jest to już tak ważne jak kiedyś. Cukrzyca jest dosyć łatwa ale na niej świat się nie kończy.

Ci co wiedzą to zrozumieją...