niedziela, 25 września 2016

Jest lekarstwo na cukrzycę!

Odkąd jestem w środowisku cukrzyków, to co chwilę słyszę, że wszyscy producenci medykamentów są w zmowie przeciwko chorym. Ponoć od dawna jest już lekarstwo na cukrzycę, tylko jakoś nikt nie chce go wprowadzić do obiegu. Jeśli by okazało się, że lekarstwo istnieje to producenci insuliny stracili by zyski. Wytwórcy glukometrów i pomp insulinowych mogli by pozamykać swoje fabryki. Ile firm by zbankrutowało, tysiące ludzi poszło by na bruk bo byli by już nie potrzebni. Interes musi się kręcić więc nikt tego lekarstwa nie wypuści na rynek. Niech chorują i cierpią a my im za grubą kasę będziemy sprzedawali insulinę aby trochę dłużej pożyli i znowu potrzebowali glukometrów i igieł do penów.

Ja jakoś nie wierzę w takie teorie spiskowe. Może dlatego, że nie oglądam już od lat telewizji i filmów. Jakoś nie potrafię zrozumieć jak w realiach wolnego rynku ktoś zataja swój produkt bo ktoś inny mógł by na tym stracić. Jeśli firma X jest producentem insuliny i glukometrów a z drugiej strony jest firma Z posiadająca lekarstwo na cukrzycę, to niech mi ktoś teraz wyjaśni co firmę Z obchodzi firma X? Mamy wolny rynek i jeśli ja mam towar to mam gdzieś innych producentów. To ja mam zarobić a ich mam głęboko gdzieś. W ten właśnie sposób działa wolny rynek.

Jeśli ktoś by miał lekarstwo na cukrzycę to nie patrzył by się na innych tylko by to wypuścił na rynek i zgarnął fortunę. Takie jest moje zdanie. Pomijam już fakt jakim ogromnym obciążeniem finansowym są diabetycy dla każdego systemu zdrowotnego w poszczególnych państwach. Niektóre rządy mają ogromne wpływy na przemysł farmaceutyczny i jeśli by tylko coś wywęszyły to już nie ma zmiłuj się, lek musiałby się pokazać. Żaden rząd nie przepuściłby takiej okazji na oszczędności. Pomijam fakt, że zaoszczędzone pieniądze były by pewnie źle spożytkowane ale to już inna bajka.

Całkiem inna historia jest z pompami insulinowymi a raczej z ich ceną, która wydaje mi się grubo przesadzona. Jednak  i tutaj kłania się prawo wolnego rynku i dopóki jest klient, który za to płaci to dany towar będzie trzymał cenę.

Wiem, że cukrzyca to ciężki kawałek chleba ale nie ma co panikować. Jeśli człowiek zaczyna panikować to wtedy chwyta się każdej możliwej sposobności aby przetrwać. Dlatego powstają takie teorie spiskowe jak to, że jest już lek na cukrzycę. Przestajemy wtedy racjonalnie myśleć i zapętlamy się w takie historie. Może czasami lepiej "wyjść z siebie i stanąć obok", aby spojrzeć na to wszystko chłodnym okiem i zacząć działać a nie siedzieć, rozmyślać  i czekać.

Bardzo bym chciał aby to lekarstwo już było ale póki co trzeba iść do przodu. Cukrzyca to nie koniec świata można z nią żyć i to całkiem normalnie. Swoje siły i działania staram się przeznaczyć na to aby moje dziecko miało normalne dzieciństwo z normalnymi cukrami. Nie mam zamiaru zastanawiać się nad spiskiem farmaceutów. Wolę myśleć nad tym co tu zrobić aby nie spóźnić się na trening judo dziecka. Korzyści też nie przynosi ciągłe zastanawianie się dlaczego? Skoro lekarze nie są w stanie podać jednoznacznej przyczyny cukrzycy, czy to genetyczne a może od szczepionek lub cesarskiego cięcia a może jednak dieta, czy może jednak bóg tak chciał. Ja nie jestem mądrzejszy od nich więc nic nie wymyślę sensownego. Jedyne co mogę to cisnąć to do przodu i tyle.

Jakieś tam lekarstwo jednak jest, zażywamy je w sporych dawkach. Między innym tak jak na tym zdjęciu. Tego się trzymam i życzę wszystkim idealnych cukrów.

Foto: Tomasz Jendrzejczyk - Fotografia

Tata

PS Jedna z firm farmaceutycznych zapłaciła mi sporą kasę aby to napisać.

niedziela, 4 września 2016

Dominacja cukrzycy.

Cukrzyca to stała towarzyszka życia chorego. Cokolwiek człowiek by nie robił zawsze musi brać ją pod uwagę. Jedzenie, wysiłek fizyczny, odpoczynek, praca, szkoła, chory zawsze jest z nią, cukrzyca nigdy nie odpuszcza. Nigdy nie ma wolnego od pomiaru cukru, ważenia każdego posiłku, myślenie czy dana rzecz nam nie zaszkodzi. Codzienna odpowiedzialność za własne życie i zdrowie może niektórych przerastać, tym bardziej jeśli chodzi o życie dziecka. Z takim bagażem ciężko żyć. Nie można nic zaplanować, ciągłe życie w niepewności, strach i obawa. Nic tylko wziąć łopatę i wykopać sobie grób.

Taką postawę przedstawia wiele osób i rodzin diabetyków. Osoby te wydają się osaczone przez swoją chorobę. Nie potrafią jej zaakceptować i podejść do niej z dystansem. Obawiam się, że takie podejście do sytuacji może bardziej wyniszczać zdrowie niż sama cukrzyca. Nie, nie chcę tych osób piętnować w żaden sposób. Krytyka takiego postępowania może przyjąć jeszcze gorsze skutki niż byśmy chcieli.

Jak takie postępowanie zmienić? Nie wiem. Nie chcę być bardziej papieski od papieża i wygłaszać tutaj tez, które wszystko rozwiążą. Jestem jednak przekonany do tego, że jak pokaże się niektórym, że można żyć normalnie a nie w cieniu cukrzycy, to da to jakiś pozytywny skutek. Z pewnością trzeba wyciągnąć do nich dłoń i pokazać, że skoro my z tym żyjemy to oni też dadzą radę. Łatwo to powiedzieć ale to naprawdę to nic trudnego. Uwierzcie mi.

Wszyscy chorzy na cukrzycę mają wspólny problem ale niestety do tego są różne mianowniki. Dlaczego? Dlatego, że ludzie są różni i każdy inaczej podchodzi do problemu. Jedni przyjmują chorobę "na klatę", drudzy natomiast nie potrafią podnieść i stanąć prosto przed cukrzycą. Szczególnym przypadkiem są właśnie rodzice dzieci. Trudno pogodzić się z chorobą dziecka. Rodzić zrobi absolutnie wszystko aby dziecko wyzdrowiało. Poświęci wszystko.

W tym miejscu pojawia się największy podział, który zaobserwowałem. Rodzic niczym tonący chwyta się brzytwy. Mimo, że wszyscy wokół mówią iż to nie pomoże, to rodzic pozostaje głuchy. Tak on zrobi wszystko aby dziecko wyzdrowiało, odda swoje zdrowie i życie aby pomóc temu bezbronnemu stworzeniu. Mimo tego, że bardziej doświadczeni w chorobie mówią, że ta droga nigdzie nie prowadzi, to rodzic pozostaje głuchy. Może jednak trzeba zaufać tym, którzy w tej chorobie są bardziej doświadczeni.

Wiem, że wiele osób mnie nie lubi za to, że zbyt lekko przyjmuje chorobę swojego dziecka. Otóż wcale jej lekko jej nie przyjmuję. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Mimo wszystko staram się stanąć ponad to i pokazać dziecku, życie bez brzemienia cukrzycy. Czy warto? Na pewno tak. Strach przed cukrzycą odkładam na bok on tu nic nie pomorze. Wierzę w insulinę i wynik z glukometru. Nie wierzę natomiast w cudowne herbatki czy cudowne msze uzdrawiające. Poniższa grafika idealnie przedstawia to co mam do powiedzenia w tym artykule

Źródło: internet.


Chcę poświęcać swoją energię na to aby pokazać dziecku normalne życie. Moja postawa dla wielu może wydawać się trochę na pokaz. Tak jest ona na pokaz. Chcę pokazać, że jednak można i nie ma ku temu żadnych przeszkód. Nie mam zamiaru się wywyższać. Jestem zwykłym rodzicem, który ma pewne zobowiązania wobec swego dziecka. Czy je wszystkie dobrze spełniam? Nie wiem. Wiem za to, że przed cukrzycą się nie uginam.

Świat jest okrutny a ja go nie zmienię. Wiem jednak, że mogę dziecku pokazać jak ma żyć bez obciążenia cukrzycą. Tego zadania jestem raczej pewien. Ktoś powie, że to pycha, może i ma rację, jednak kto nie był pewien swego to nie osiągnął swego celu.

Cóż w każdym środowisku są jakieś podziały i tego nie da się uniknąć. Mam tylko nadzieję, że uda mi się przekonać przynajmniej jedną osobę to tego co przedstawiam.  Własnie usłyszałem cytat: "z prądem rzeki płyną tylko zdechłe ryby". Dla mnie tym prądem rzeki jest cukrzyca i zrobię wszystko aby płynąc zawsze pod prąd z cukrzycą mojego dziecka.

Wiele osób przestanie pewnie mnie lubić po takim tekście. Trudno, ja jednak dalej pójdę tą ścieżką a raczej pojadę czołgiem. Czołgiem zbudowanym z "mojej wiary w siebie i niezłomnej woli". Wiem, że ten czołg nie zapewni dziecku idealnego dzieciństwa, takiego bez zmartwień, płaczu bo jest to nie możliwe. Pewnie nie raz obrazimy się na siebie ale nigdy nie będzie nam przeszkadzała cukrzyca.

Może kiedyś po tej optymistycznej stronie cukrzycy będzie większość a reszta będzie szybko dołączała do nas. Mam też nadzieję, że ten czas przyjdzie szybko bo szkoda tracić go i energię nad użalaniem się nad sytuacją. Lepiej zakasać rękawy i zrobić coś co przyniesie wymierne korzyści, bo z płaczu i lamentu nic nie wynika.

W tekście wykorzystałem cytaty z piosenki zespołu Kabanos pt. "Czołg"

Trzymajcie cukier!

Tata