wtorek, 7 czerwca 2016

5 dla Bartka - tak się walczy z niepełnosprawnością.

Bieg, który nie da się porównać do żadnych mi znanych imprez. Powodów jest kilka. Przede wszystkim jest to osoba małego chłopca Bartka, który urodził się bez stopy. Mimo to pokazuje wszystkim jak iść do przodu. Kolejnym powodem są rodzice Bartka, którzy udowadniają, jak normalnie żyć z niepełnosprawnością swojego dziecka. Trzeba też wspomnieć o członkach drużyny Bartkowej, którzy są niezwykłą społecznością wspierającą małego chłopca, no może nie tak małego już. Wiadomo jest to bieg i ktoś musi wskoczyć na podium, jednak w głównej mierze jest to bardziej happening niż rywalizacja. Wszyscy pokazują wielkie serce. Nikt tu nie płacze i nie narzeka. Każdy walczy aby dotrzeć do mety udowodnić, że można. Jest też mnóstwo uśmiechu, wzajemnej życzliwości, empatii i dobrego słowa.

Ta impreza to już jest marką samą dla siebie. Wszystko odbywa się tak jak powinno, czyli z radością i wzajemnym poszanowaniem. Jest to też miejsce ogromnie motywujące do dalszego lepszego działania. Tak własnie powinna wyglądać nasza codzienność. Czasami gonimy za nie wiadomo czym a to miejsce pokazuje nam jak zwolnić tempo i jakie rzeczy są ważne.

Bardzo się cieszę, że mogłem już po raz trzeci uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Dwie poprzednie edycje nauczyły mnie wiele. Przede wszystkim jak być rodzicem niepełnosprawnego dziecka. Odbierając te lekcje od rodziców Bartka, nie wiedziałem jeszcze, że będę je wykorzystywał na własnym podwórku. Dzięki członkostwu w tak znamienitej drużynie, nie miałem wyboru jak przejść do porządku dziennego nad cukrzycą Kajtka. Dziękuję za to.

Tacy z nas bohaterowie.
5 dla Bartka uczy wszystkich jak się nie poddawać. Nie ma co siedzieć i płakać nad swoim losem. Rodzice Bartka udowadniali to już nie raz a dzisiaj przypieczętowali to zapraszając znakomitych gości jak Danuta Bujok i Jack Strong. Ci niezwykli goście pokazali podczas biegu jak się walczy z przeciwnościami losu. Brawo dla znamienitych  gości. Cieszę się, że mogłem odkryć takie niezłomne charaktery. Aczkolwiek bardzo żałuję, że nie było mi dane uczestniczyć w konferencji w przededniu biegu. Na pewno było o czym słuchać. Mam nadzieję, że będę mógł to kiedyś nadrobić.

Danuta Bujok i Jack Strong
Co do samego występu Kajtka, to był on podzielony na dwie części. W pierwszej kolejności był start dla dzieci na długości 800 m. Start z poziomem 123 i na mecie medal z pączkiem.

Pączek najważniejszy po biegu.
Pomiędzy jednym a drugim biegiem mamy chwilę aby zjeść drugie śniadanie z pączkiem w roli głównej. Przed głównym biegiem nawet nie sprawdzamy poziomu, gdyż przed dwudziestoma minutami było jedzenie. Ok startujemy. Po trzecim kilometrze Kajtek chce sobie zrobić pomiar. Wynik to 80, nisko, wcinamy cukierka. Pączek nie działa na bieganie, pewnie wywali cukier później. Biegniemy do czwartego kilometra i znowu się mierzymy. Tym razem na liczniku mamy 75, idzie drugi cukierek. Wpadamy na metę szczęśliwi. Z pączkiem będziemy pewnie walczyć wieczorem.

Nasza drużyna.
Po biegu udało mi się zamienić kilka słów z Damianem, ojcem Bartka. Rozmawialiśmy o problemach osób niepełnosprawnych w naszym kraju. Nie ważne czy to dziecko czy dorosły a i tak ma przechlapane. Żyć się da ale jest żal, że nie można tego robić na wyższym poziomie. Trochę ponarzekaliśmy na to co dostaje niepełnosprawny od naszego państwa. Porównaliśmy to z innymi krajami. Wspólnie doszliśmy do przykrego wniosku: jesteśmy krajem trzeciego świata. Żaden z nas nie narzekał na niepełnosprawność swojego dziecka, tylko na to co możemy zaoferować Bartkowi czy Kajtkowi w ramach dostępnych dla nas środków. Niestety chłopcy będą musieli jeszcze poczekać na sprzęt z najwyższej półki.

Wyjazd do Kielc odchorowałem na tyle, że na dwa dni musiałem przerwać pisanie tego krótkiego tekstu. Rozpoczęta wcześniej terapia antybiotykiem położyła mnie do łóżka na dwa wieczory. Zabawniejsze jest to, że Kajtek też się rozchorował przed biegiem ale jemu to jakoś przeszło bez niczego. No cóż co młody organizm to nie stary pryk.

Pączek wyskoczył o godzinie 15:00 z wynikiem 214 ale po tak aktywnym dniu szybko samo leciało w dół. Należała się taka nagroda i już.

Polecam każdemu kto chce się przekonać, jak pokonywać codzienne przeciwności losu. Więcej informacji znajdziecie tutaj. Akcja, którą prowadzi Damian z Karoliną na rzecz swojego syna to nie jest już zwykła pomoc. Przerodziła ona się w edukację naszego społeczeństwa, dająca dobre wzorce. O tym z kolei możecie poczytać tutaj.

Tata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz